Peeling powinien stanowić pierwszy z etapów domowego antycellulitowego SPA, gdyż doskonale wiemy, że złuszcza warstwę rogową naskórka, pobudza krążenie wspomagając detoksykację i ułatwia przenikanie aktywnych składników w głąb skóry.
Podczas gdy wiele peelingów ma funkcję jedynie złuszczającą, preparat skonstruowany w moim domowym laboratorium ma funkcję antycellulitową i ujędrniającą, a do tego świetnie odżywia i pielęgnuje, pozostawiając skórę gładką niczym pupcia niemowlaczka :).
Przygotowanie jest bardzo proste, a wszystko czego potrzebujemy to:
* cukier trzcinowy
* masło shea (karite) (pojemniczek 115 ml)
* olej arganowy (20 ml)
* olej migdałowy (30 ml)
* dla wzmocnienia działania antycellulitowego warto dodać niewielką ilość olejku imbirowego i/lub cynamonowego, które wykorzystywane były w antycellulitowej masce/peelingu kawowym
Wystarczy podgrzać masło shea tak aby otrzymać płynną konsystencję, zmieszać go z pozostałymi olejami i pozostawić do ostygnięcia. Po ostygnięciu dodać 3-4 łyżki cukru trzcinowego i gotowe :).
Dlaczego cukier trzcinowy? Ponieważ posiada kwas glikolowy, który znany jest nie od dziś z właściwości złuszczajacych skórę i pozytywnie wpływających na jej kondycję.
Jeszcze lepszym wariantem od czystego masła shea będzie masło shea z olejem makadamia, który również działa antycellulitowo oraz zmniejsza widoczność rozstępów.
Zarówno masło shea jak i olej arganowy (znany jako Złoto Maroka) słyną ze swoich właściwości antycellulitowych. Dodatkow dostonale pielęgnują skórę i karmią ją tym, czego najbardziej potrzebuje. Olejek migałowy zmiękczy skórę i będzie zapobiegał podrażnieniom wynikającym ze zbyt intensywnego masażu.
Peeling najlepiej wmasować w wilgotną skórę. Nie wymaga nakładania dodatkowych preparatów antylellulitowych, dlatego jest idealną opcją dla tych, którzy wolą minimalizować ilość kosmetyków na rzecz zwiększenia ich uniwersalności.
Bezapelacyjny antycellulitowy must have :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz