wtorek, 20 sierpnia 2013

Recenzja produktów z mojej podróżnej kosmetyczko-apteczki

Moje Drogie, właśnie jestem na półmetku moich wakacji, który aktualnie spędzam na najpiękniejszej plaży Albanii :). Muszę podzielić się z Wami króką i mam nadzieję użyteczną recenzją z produktów będących bohaterami dwóch ostatnich postów i pojechały ze mną na wakacje.

Otóż, moje Drogie, jako że plażowania nie brakowało, nie brakowało również drobnych oparzeń słonecznych (starałam się nie wystawiać zbytnio na słońce, ale i tak mnie dotkliwie nagrzało). Niemniej jednak, mikstura z użyciem ałunu rozpuszczonego w ciepłej wodzie i olejku (ja dodałam jeszcze olejku rumiankowego, który ma dodatkowe własności łagodzące) - podziałała na moje drobne oparzenia słoneczne zbawiennie. Pieczenie następnego dnia było znacznie mniej odczuwalne (nawet zakładanie kostiumu motocyklowego tak nie bolało :). Dodatkowo, rewelacyjnie sprawdził się jako mgiełka chłodząca, którą spryskiwałam buźkę rozgrzaną po kąpieli słonecznej i morskiej. Jestem więc bardzo dumna z mojego autorskiego produkti i z czystym sercem go Wam polecam :)!

Kolejnym bohaterem mojej podróży po Bałkanach jest olejek z czarnuszki (najmocniejszy z jakim miałam do czynienia, czyli od Skarbów Maroka :) ). Noszę go dosłownie wszędzie (przelanego do mniejszej, praktyczniejszej buteleczki), ponieważ, jak wspominałam, jest panaceum na wszelkie problemy. A takich nie brakowało - po jedzonku w jednej z przydrożnych restauracji w malowniczym macedońskim Skopje dorwały mnie dość nagłe i niespodziewane nudności i bóle głowy. Wychyliłam więc niezwocznie 2 łyżki (łyżkę też zawsze noszę ze sobą ;) i byłam w dość sporym szoku, gdy nudności zniknęły jak ręką odjął paktycznie w ciągu kilku minut, a ból głowy znacznie się zmniejszył. Ale to nie koniec udanych akcji raturnkowych w wykonaniu olejku z czarnuszki! Kilka dni wcześniej nad pięknym modrym Dunajem w Belgradzie złapało mnie nagłe ostre zapalenie pęcherza. Do apteki daleko, ale w końcu od czego jest olejek z czarnuszki! Zwalcza wszelkiego rodzaju infekcje, więc miał spore pole do popisu. I musze stwierdzić, że spisał się rewlacyjnie - podziałał znacznie szybciej niż potężna dawka furaginy (której również nie miałam przy sobie). Ostry ból trwał oczywiście jeszcze chwilę, ale został całkowicie wyeliminowany po około pół godziny (furaginie schodzi w moim przypadku najczęściej około godziny). 

I tu przy okazji małe ostrzeżenie - jeżeli macie często problemy z zapaleniem pęcherza, wystrzegajcie się lemoniady - to właśnie ona bardzo często wyzwala ostre bóle i była inicjatorem gwałtownego i ostrego bólu także w moim przypadku. Pamiętem, że kiedyś mnie ostrzegano przed lemoniadą, ale zignorowałam ostrzeżenie, a karą za to było zwijanie sie z bólu. Na szczęście chwilowe, dzieki zbawiennemu olejkowi z czarnuszki :).

Jeżeli jeszcze wciąż jesteście na etapie planowania wyjazdu - te dwa produkty koniecznie powinny znaleźć się w waszej kosmetyczko-apteczce.

Podrawiam z niezwykle malowniczej Jali! :)

2 komentarze:

  1. Muszę zrobić tą mieszankę z ałunem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj,warto,zwlaszcza na wyjazdy. Mozna stosowac rozne kombinacje olejkow,komponujac tym samym ciekawe zapachy i w ten sposob otrzymamy mgielke zapachowa :)

      Usuń